Kaszy jaglanej nikomu nie trzeba przedstawiać. W końcu stosunkowo niedawno wróciła w chwale na polskie stoły i teraz mało kto się nią nie zajada. Choć to kasza uniwersalna, w towarzystwie na ostro do mnie nie przemawia. Zdecydowanie bardziej preferuję ją w słodkim wydaniu. Są na nią tysiące sposobów. Budyń jaglany, rafaello czy też poniższa mega tarta ze śliwkami. Och, z jagą nie da się nudzić.
Tak więc przedstawiam Wam moją tartę, w której główną rolę gra właśnie kasza jaglana. W połączeniu z domowym tahini oraz śliwkami to przepyszna kompozycja, która zadowoli nie tylko jagomaniaków.
I kolejna dobra wiadomość dla wszystkich tych żon i panien, które dbają o swych lubych. Mój był zachwycony, że w końcu jakieś „normalne” ciasto, tzn. bez dyni. Och jak się ucieszył i jak się zajadał. A potem dowiedział się, że ciasto jest z jagą, więc nie do końca mieści się w jego definicji normalności:) Ale wiecie co? Było już za późno:)
Potrzebujemy:
Spód
Szklanka zmielonych płatków owsianych
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
2 żółtka
2 łyżki syropu klonowego
2 łyżki oleju kokosowego nierafinowanego
Krem
200 g kaszy jaglanej
300-400 ml mleka
2 łyżki pasty tahini*
2-3 łyżki miodu
Dekoracja
2 białka
4 dorodne śliwki pokrojone w plasterki
cynamon
łyżka cukru trzcinowego
To działamy:
Składniki na spód mieszamy na jednolitą masę. Wykładamy nią blachę do tarty.
Kaszę jaglaną gotujemy przez około 15 minut w mleku (najpierw przepłuczmy ją na sitku zimną wodą). Od czasu do czasu mieszamy całość, dorzucamy tahini, potem zostawiamy w garnku, by kasza napęczniała i „wypiła” całe mleko. Gdy kasza trochę przestygnie mieszamy ją z miodem i blendujemy na krem. Wykładamy go równomiernie na owsiany spód.
Teraz ubijamy białka z solą. Powstałą pianę pokrywamy równomiernie naszą tartę. Śliwki (wcześniej pokrojone) układamy na pianie, posypujemy cukrem trzcinowym i cynamonem.
Teraz wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 20-25 minut. Pięknie pachnie? To Wasza tarta. Smacznego!
PS
Domowe tahini
Na patelni prażymy szklankę sezamu. Gdy przestygnie mielimy ziarna blenderem (długo i cierpliwie) i dla rzadszej konsystencji dolewamy 2-3 łyżki oleju sezamowego.
Zakochałam się! Genialne, obłędne i w ogóle fantastyczne połączenie 🙂 Pozwolisz, że podkradnę przepis i wykorzystam podczas weekendu 🙂
Częstuj się:) zapraszam:)
Na sam widok mi ślinka cieknie. Smaki też bardzo moje! Muszę spróbować.
Koniecznie 🙂 smacznego!
Wygląda wspaniale, ale jak dla mnie chyba ciut za dużo składników słodkich.
Grzegorzu, dzięki, smakuje też wspaniale. A co do słodkich składników – możesz modyfikować ich ilość, najważniejsze, by śliwki posypać cukrem, który się skarmelizuje, a ile dodasz słodziw do reszty, zależy tylko od Ciebie.
Prezentuje się obłędnie 🙂
Och, dziękuję. Mnie tez tak smakuje:)
Ładnie się prezentuje. Mam nadzieję, że tak też smakuje, bo zamierzam tak wykorzystać śliwki.
Wykorzystaj, wykorzystaj i daj znaka, czy Ci smakowało:)